Stanowisko - zabezpieczenie dworca PKP
W ostatnich dniach, szczególnie w informacyjnych portalach internetowych, pojawiają się opinie, że katowicka policja nie była odpowiednio przygotowana do zabezpieczenia przejazdu kibiców przez dworzec PKP. Z przykrością musimy stwierdzić, że takie głosy świadczą jedynie o braku podstawowych informacji na temat naszych działań.
W ostatnich dniach, szczególnie w informacyjnych portalach internetowych, pojawiają się opinie, że katowicka policja nie była odpowiednio przygotowana do zabezpieczenia przejazdu kibiców przez dworzec PKP. Z przykrością musimy stwierdzić, że takie głosy świadczą jedynie o braku podstawowych informacji na temat naszych działań.
Trzeba bardzo wyraźnie podkreślić, że pociąg, którym jechali sympatycy łódzkiej drużyny piłkarskiej był pociągiem specjalnym (trasowanym), wynajętym przez kibiców od przewoźnika na podstawie umowy cywilnoprawnej, wiążącej jedynie obie jej strony. W takich pociągach policjanci nie pełnią służby, jak dzieje się to w przypadku zwykłych pociągów rejsowych, przewidzianych w rozkładach jazdy i dostępnych również dla innych pasażerów. Taka sytuacja w naszej ocenie rodzi potrzebę zainteresowania bezpieczeństwem przejazdu także służb ochrony, którymi dysponuje przewoźnik.
Policjanci wiedzieli o tym pociągu i odpowiednio przygotowali się do zabezpieczenia jego przejazdu w tych miejscach, gdzie były zaplanowane postoje. Większe siły zabezpieczały więc m.in. dworce w Częstochowie, Zabrzu, Chorzowie Batorym. Niestety, nie jesteśmy w stanie obstawić funkcjonariuszami całej trasy pociągu, przebiegającej przez nasze województwo.
Dla zobrazowania skali problemu możemy podać, że podczas minionego weekendu służbę przy zabezpieczeniu ponad 20 meczów piłkarskich w różnych klasach rozgrywkowych oraz przejazdów na imprezy sportowe w naszym regionie i rozgrywane w innych województwach, pracowało łącznie 600 śląskich policjantów. Tę liczbę łatwo przekształcić w 300 dwuosobowych patroli, których nie było na ulicach miast i miejscowości w województwie śląskim.