Wiadomości

Komisarz Marcin Budzich i jego nietypowa pasja

Data publikacji 13.10.2017

Zastępca Naczelnika Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Katowicach kom. Marcin Budzich od 2 lat spełnia się w swojej nietypowej pasji. W wolnym czasie dba o pomniki historii i wraz z grupą innych policjantów wyjeżdża w góry. Tam wspólnie sprzątają cmentarze z I wojny światowej.

W ostatni weekend funkcjonariusz z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach kom. Marcin Budzich wspólnie z kolegami z Koła PTTK nr 8 przy KSP – Klub Górski „Orły” sprzątali cmentarze z I wojny światowej w gminie Sękowa. Podczas tego wyjazdu nasz funkcjonariusz pomagał przy pracach na dwóch cmentarzach. Policjanci sprzątali „Zabytkowy Cmentarz Wojskowy I Wojny nr 79 w Sękowej” gdzie spoczywa w spokoju ponad 1000 żołnierzy austriackich, niemieckich oraz rosyjskich oraz „Cmentarz Wojenny nr. 77 w Ropicy Górnej”, gdzie zostało pochowanych ponad 200 żołnierzy różnych narodowości.

Podczas ostatniego wyjazdu wszyscy ciężko pracowali przy koszeniu trawy, aby odsłonić piękne zabytkowe nagrobki, naprawiali uszkodzenia płotów oraz impregnowali bądź czyścili krzyże i pamiątkowe tablice cmentarne. Udało się też pousuwać uszkodzone przez wiatry i czas stare 4 topole, które w każdej chwili mogły uszkodzić te wspaniałe pomniki historii.

- Tylko tam w ciszy górskich szlaków, ciężko pracując potrafię naprawdę wypocząć, nabrać sił do codziennych obowiązków służbowych jednocześnie spełniając swój społeczny obowiązek niesienia pomocy zapomnianym miejscom i poległym żołnierzom, którym jesteśmy winni szacunek i pamięć - mówi kom. Marcin Budzich Zastępcą Naczelnika Wydziału Prewencji w Komendzie Miejskiej Policji w Katowicach.

- Podczas wyjazdu wstajemy rano, ok 7.00. W schronisku górskim często jeszcze wszyscy śpią, a my szykujemy się do pracy. Każdy zabiera niezbędne przedmioty do sprzątania i trochę prowiantu. Wszystkim zależy żeby jak najszybciej dotrzeć na cmentarz, jesteśmy tam raz może dwa razy w roku a mamy bardzo dużo pracy. Nie wyobrażam sobie wyjechać i zostawić coś do zrobienia za rok. Po dotarciu na miejsce zabieramy się do pracy. Każdy w ciszy wie, co ma robić, praca sama wpada w ręce, wszędzie coś trzeba zrobić i gdzie się nie rozejrzysz jest coś do zrobienia. Pracujemy do wieczora a po powrocie do schroniska siadamy do wspólnego stołu i rozmawiamy, co udało się zrobić, na co trzeba zebrać finanse i jaki jest plan na jutro. Zasypiamy spełnieni i uśmiechnięci - tego, co tam robimy nie da się opisać, to trzeba zobaczyć, najlepiej na własne oczy- opowiada komisarz

- Mam nadzieję, ze swoją pasją zarażę innych kolegów z pracy- dodaje naczelnik. 

Powrót na górę strony